Gdy Biały Dom puszcza bąka, polscy dziennikarze klękają i proszą o litość
Na kolanach. Tak można najkrócej określić reakcję polskich mediów na wieść, że nasi czołowi politycy są niemile widziani w Białym Domu, a to dlatego, że Amerykanom nie podobają się zapisy w ustawie o IPN.
Nie tylko im się nie podoba, bo przecież Izrael od kilku tygodni również próbuje wymusić na naszym Rządzie gruntowne zmiany w zapisach ustawy i w ten sposób dwa zaprzyjaźnione państwa chcą mieć wpływ na to, w jaki sposób Polska reguluje prawo.
To, co niepokoi mnie bardziej, to służalcza, defensywna i
mało patriotyczna postawa
polskich dziennikarzy, którzy z sobie znanych powodów uznali, by zakaz wstępu dla Kaczyńskiego, Dudy i Morawieckiego przedstawić jako wielki problem wszystkich Polaków i kolejną porażkę obozu rządzącego.
Nawet jeśli barany z Wiejskiej nie mają racji i ustawa powinna zostać zmieniona (co zapewne się stanie, w końcu m.in. po to leży w Trybunale Konstytucyjnym – zaskarżona przez prezydenta), to do jasnej cholery – jakie kompleksy mają te cholerne pismaki, że żaden z nich nie krzyknie „Biały Dom nas nie chce? Chrzanić! Damy se radę bez nich, ale nie będą nam pisać ustaw!”.
Nie przypominam sobie, aby polskie media naciskały na naszych polityków rok temu, gdy Trump podpisał dekret ograniczający imigrantów podróże do USA, a było to jaskrawe naruszenie praw człowieka. Dlaczego nie sugerowano Kaczyńskiemu, by tupnął nogą i zakazał wjazdu do Polski Trumpowi i spółce?
Ano pewnie dlatego, że Trump i spółka mieliby to w dupie, bo żadna jakaś tam Polska w jakiejś tam Europie nie będzie im mówiła, jak mają żyć. To dlaczego teraz pozwalamy, by USA nam dyktowały warunki? Bo jesteśmy cieniasami, jesteśmy zależni, mamy wielkie kompleksy wobec supermocarstwa? Kaczyński słusznie cytował klasyka mówiąc przy tej ustawie „ani kroku wstecz”. Nawet jeśli jest zła, to czasami trzeba trwać przy swoim. Żadnego ulegania. Ani USA, ani – tym bardziej – Izraelowi.
Trochę więcej honoru, kochani dziennikarze, bo swoim nastawieniem robicie z naszego kraju chłopca do bicia. Jeśli ktoś gdzieś nas nie chce, to niech wypierdala i nie zawraca dupy. I już.
PS Lubię Trumpa. Obsesyjnie. Nie lubię PiS.
PS Najbardziej zdziwię się, jeśli cała ta sprawa nie okaże się fejkiem. Śmierdzi nim na kilometr.
PS W dniu dzisiejszym wprowadzam zakaz czytania bloga dla polityków z Czechosłowacji. Bo tak. Bo mogę. Ciekawe też czy zaczną panikować…